Autonomia w związku to nie egoizm, a umiejętność bycia sobą w relacji z drugim człowiekiem. Jak znaleźć zdrową równowagę między potrzebą bliskości a pragnieniem niezależności? Na to pytanie odpowiada psychoseksuolożka Barbara Wesołowska-Budka z Poradnie Zdrowia Psychicznego Psychoklinika.
HaloDoctor: Na czym polega zdrowa autonomia w relacji partnerskiej? Gdzie kończy się samodzielność, a zaczyna dystans emocjonalny?
Barbara Wesołowska-Budka: Zdrowa autonomia to zdecydowanie coś więcej niż umiejętność bycia samemu. To możliwość bycia sobą – w obecności drugiego człowieka. To takie miejsce w relacji, w którym czujesz, że możesz oddychać własnym rytmem, nie tracąc kontaktu z osobą, która jest ci bliska. Możesz mieć swoje zdanie, nie rezygnując z czułości. Możesz dbać o siebie, nie odcinając się. I właśnie to bywa najtrudniejsze – utrzymać jednocześnie bliskość i odrębność.
Problem zaczyna się wtedy, gdy ta odrębność zmienia się w dystans. Gdy kontakt z własnym „ja" staje się silniejszy niż potrzeba bycia razem. Z zewnątrz to może wyglądać jak „wolność", a w rzeczywistości to często poczucie oddalenia. Ciche rozchodzenie się emocji. Niby razem, ale jakby każdy w swoim kącie.
Jedna osoba zaczyna się wahać, czy może poprosić o uwagę. Druga coraz mniej zagląda w świat partnera. I to nie dzieje się nagle. To jest powolne – ciche, często niezauważalne. Dlatego tak ważne jest, by nie mylić samodzielności z odcięciem, a dbania o siebie z brakiem zaangażowania.
Coraz częściej słyszymy: „chcę być wolny, nawet będąc w związku". Jak taka postawa wpływa na jakość więzi i poczucie bezpieczeństwa między partnerami?
To zdanie – „chcę być wolny w związku” – słyszę naprawdę często. I ono bywa bardzo potrzebne, jeśli oznacza autentyczną potrzebę autonomii połączonej z relacyjnością. Kiedy mówimy: „potrzebuję oddechu, ale chcę być z tobą” – to może zbudować nową jakość relacji. Problem pojawia się wtedy, gdy za tym zdaniem nie stoi dialog, tylko obrona. Kiedy staje się to mur, który nie chroni, tylko odgradza.
Jeśli jedna osoba stale podkreśla, że chce „wolności”, a druga czuje się coraz mniej ważna – naturalnie pojawia się niepokój. Relacja przestaje być miejscem bliskości, a zaczyna przypominać grę o wpływ. Kto bardziej potrzebuje? Kto mniej? Kto „za bardzo” chce się zbliżyć, a kto „za bardzo” potrzebuje swobody? Takie napięcie może prowadzić do emocjonalnego chaosu – i to po obu stronach. Jedna osoba czuje się ignorowana, druga osaczona.
Bez szczerej rozmowy o tym, co za tym „byciem wolnym” naprawdę stoi, para może długo krążyć wokół tego samego konfliktu. I to nie jest konflikt do rozwiązania jednym zdaniem. Tu chodzi o coś znacznie głębszego – o sposób, w jaki każdy z nas wchodzi w relacje. O nasze przekonania, historie, lęki. O to, co robimy, kiedy ktoś staje za blisko. I co robimy, kiedy za bardzo się oddala.
Czy dążenie do niezależności w relacji może być nieświadomym mechanizmem obronnym – np. lękiem przed bliskością?
Uciekanie w niezależność bywa jednym z najczęstszych sposobów na to, by nie dopuścić do siebie lęku, który uruchamia się przy bliskości.
Dla niektórych to nie jest tylko kwestia wyboru – to głęboko zakorzeniony sposób reagowania. Ciało się napina, gdy ktoś jest za blisko. Umysł podsuwa myśli: „stracę siebie”, „zostanę zraniony”, „będę musiał coś oddać”. Więc łatwiej trzymać dystans. Łatwiej powiedzieć: „ja sobie poradzę sam”.
Często u podstaw takiego reagowania leżą doświadczenia z relacji, w których zależność była bolesna. Była wymagająca, pełna niepewności. Była brakiem bezpieczeństwa, a nie oparciem.
Więc dziś – już jako dorośli – chronimy się przed tym, co dawniej bolało. Problem polega na tym, że nieświadoma obrona przed bliskością zamyka drzwi także przed miłością. Przed wsparciem. Przed intymnością.
Chcemy czuć się bezpiecznie, ale nie wiemy jeszcze, jak to zrobić, będąc z kimś blisko. Dlatego właśnie tak cenna jest uważność – nie na to, co robimy, tylko na to, co się w nas uruchamia. Co próbujemy ochronić. I czy da się zrobić to inaczej.
Jakie sygnały mogą świadczyć o tym, że zbyt duży nacisk na „wolność" zaczyna szkodzić relacji?
Jednym z pierwszych sygnałów jest wycofanie emocjonalne. To nie jest jeszcze rozstanie – ale to już nie jest wspólność. Coraz mniej rozmów. Coraz mniej ciepła. Codzienne rzeczy robione osobno. Decyzje podejmowane bez konsultacji. Plany, które nie obejmują drugiej osoby. I to, co najbardziej boli – to milczenie, które zastępuje pytania: „jak się dziś masz?”, „czego teraz potrzebujesz?”, „czy jest coś, o czym nie mówisz?”.
Czasem partner zaczyna się domyślać. Czy znowu przesadzam? Czy jestem za blisko? Czy nie lepiej się wycofać? I zaczyna się lawina – ktoś się zamyka, ktoś inny traci grunt. Bliskość staje się trudna, bo jedna osoba czuje się niewidziana, a druga – przytłoczona.
Związek przestaje być miejscem, w którym można odpocząć. Pojawia się napięcie – ciche, ale obecne w spojrzeniach, w niedopowiedzeniach, w braku czułości.
Warto wtedy zadać sobie pytanie: czy jeszcze budujemy coś razem, czy tylko żyjemy obok siebie? Czy wciąż pytamy siebie nawzajem, co dla nas ważne? I czy mamy odwagę powiedzieć sobie nawzajem: „brakuje mi ciebie” – zanim będzie za późno.
Jak pogodzić potrzebę autonomii z budowaniem trwałej, bezpiecznej więzi – zwłaszcza w parach, które różnią się w oczekiwaniu co do bliskości?
Różnice w potrzebie bliskości są czymś naturalnym. Jedni potrzebują więcej wspólnego czasu, inni więcej samotności. Jedni chcą rozmawiać codziennie, inni potrzebują przestrzeni, żeby coś w sobie ułożyć. I żadna z tych potrzeb nie jest „lepsza” ani „dojrzała bardziej”. One są po prostu różne. Pytanie brzmi: czy jesteśmy gotowi ich wysłuchać? Czy jesteśmy ciekawi siebie nawzajem?
Zdarza się, że jedna osoba mówi: „daj mi więcej obecności”, a druga: „daj mi więcej oddechu”. I wtedy łatwo się poranić. Jedna strona odbiera potrzebę autonomii jako odrzucenie, druga odbiera potrzebę bliskości jako presję. Z tego miejsca trudno o bliskość. Ale jeśli uda się zrobić krok w stronę rozmowy – nie o tym, kto ma rację, tylko o tym, co kogo boli – wtedy zaczyna się coś zmieniać.
Potrzebna jest gotowość do bycia w dialogu. Do pytania: „jak to przeżywasz?”, „co ci pomaga się otwierać?”, „co cię zamyka?”. I choć to nie dzieje się od razu – właśnie te rozmowy budują coś trwałego.
Jakie techniki terapeutyczne – np. z terapii schematów czy ACT – pomagają parom znaleźć zdrową równowagę między „ja" a „my"?
W terapii schematów zaczynamy od rozpoznania schematów i trybów, które wpływają na sposób bycia w relacji. Czy pojawia się lęk przed odrzuceniem? Czy mamy tendencję do unikania zaangażowania? Czy wchodzimy w relacje z pozycji zranionego dziecka, czy z pozycji kontrolującego dorosłego?
Kiedy para zaczyna to widzieć – przestają być dla siebie wrogami. Zaczynają rozpoznawać swoje historie. I wtedy można zbudować coś nowego – krok po kroku, rozmowa po rozmowie.
ACT z kolei uczy kontaktu z wartościami. Pomaga zadać sobie pytanie: jakim partnerem chcę być, kiedy mi trudno? Jak chcę się zachować, kiedy się boję? Co chcę wnosić do tej relacji, nawet jeśli czasem mam ochotę uciec? ACT nie uczy obecności. Pokazuje, jak wrócić do siebie – po to, żeby móc wrócić do drugiego człowieka.
To nie są szybkie zmiany. Ale to są zmiany, które dają coś prawdziwego. I jeśli para jest gotowa spojrzeć na siebie nie przez pryzmat zarzutów, ale przez pryzmat historii, to dzieje się coś cennego. Zaczynają się widzieć. Nie przez filtry obrony, tylko przez realny kontakt.
Samotność po 30., 40., 50. Jak budować relacje, gdy dotychczasowa sieć społeczna się kurczy?
Święta bez stresu? Psycholog zdradza, jak przeżyć ten czas w spokoju
Rozstanie jak żałoba – jak przeżyć stratę i odbudować siebie
Przemoc emocjonalna, love bombing, kontrola: te mechanizmy obnaża film „Dom dobry”
Jesienna chandra czy depresja sezonowa? Kiedy warto porozmawiać z psychologiem
Syndrom pustego gniazda – jak poradzić sobie, gdy dzieci opuszczają dom?
Serwis HaloDoctor ma charakter wyłącznie informacyjny i edukacyjny i w żadnym wypadku nie zastępuje konsultacji medycznej. W celu dokładnej diagnozy zalecany jest kontakt z lekarzem. Jeśli jesteś chory, potrzebujesz konsultacji lekarskiej, e‑Recepty lub zwolnienia lekarskiego umów wizytę teraz. Nasi lekarze są do Twojej dyspozycji 24 godziny na dobę!
Samotność po 30., 40., 50. Jak budować relacje, gdy dotychczasowa sieć społeczna się kurczy?
Święta bez stresu? Psycholog zdradza, jak przeżyć ten czas w spokoju
Rozstanie jak żałoba – jak przeżyć stratę i odbudować siebie
Przemoc emocjonalna, love bombing, kontrola: te mechanizmy obnaża film „Dom dobry”
Jesienna chandra czy depresja sezonowa? Kiedy warto porozmawiać z psychologiem
Syndrom pustego gniazda – jak poradzić sobie, gdy dzieci opuszczają dom?