Jestem w długoletnim związku, który traktuję poważnie. Rok temu poznałam osobę, z którą bardzo dobrze się dogaduję, oboje spodobaliśmy się sobie. Obecnie kolegujemy się, ja nie chcę od tej osoby nic więcej. Niestety mam pewnego rodzaju obsesję na punkcie tej osoby, tak jak napisałam, nie zamierzam postrzegać jej w kontekście romantycznym, jednak ciągle o niej myślę, co bywa bardzo wyczerpujące, a w jak nie myślę o niej, to roztrząsam nieprzyjemne zdarzenia z mojego życia i myślę o tym, jaka jestem beznadziejna. Nie jestem w stanie zerwać całkowicie kontaktu z tą osobą, bo jesteśmy w tej samej grupie znajomych i wiem, że darzy mnie zaufaniem i takim zdrowym koleżeństwem. W tym jest cały problem, że zależy mi na obecnym związku, a poza tym ta osoba jest bardzo w porządku, natomiast wiem, że nie pasujemy do siebie jako para, bo mamy inne wizje życia, jesteśmy tego świadomi, a jednocześnie nie jest to przeszkodą do kolegowania się. Doszło do tego, że zaczęłam się tej osobie zwierzać z moich nastrojów, wiadomo, że dało mi to chwilową ulgę, w końcu mogłam na siebie zwrócić jej uwagę i się wyżalić, ale wiem, że to nie rozwiąże problemu. Mój nastrój od dłuższego czasu jest bardzo zmienny, potrafię wybuchnąć gniewem, często mam czarne myśli, coraz rzadziej odczuwam satysfakcję z jakichkolwiek sukcesów. Czuję, jakbym doszła do ściany, chciałabym poukładać sobie życie, założyć rodzinę z partnerem, skupić się na pracy. To wszystko zaczyna mnie przerażać. Coraz częściej leżę w łóżku i myślę o tym jak jest źle. Myślę nad terapią, jednak obecnie jeszcze mnie na nią nie stać finansowo, dlatego pomyślałam, że w pierwszej kolejności udam się do psychiatry.
Odpowiedzi pacjentów
Dodaj odpowiedź