Trauma potrafi wstrząsnąć całym naszym życiem – ciałem, emocjami, relacjami. Nierzadko dotyka również najbardziej wrażliwej sfery człowieka – seksualności. O tym, jak doświadczenia traumatyczne wpływają na życie intymne, jak zacząć proces uzdrawiania i jak wspierać bliską osobę w tej drodze – na te pytania opowiada psycholożka, psychoterapeutka i seksuolożka Barbara Wesołowska-Budka z Poradnie Zdrowia Psychicznego Psychoklinika.
Barbara Wesołowska-Budka: Gdy coś strasznego się wydarzy, coś, co wstrząsa nami do głębi, nasze ciało i nasza psychika reagują w bardzo silny sposób.To tak, jakby w środku włączył się głośny alarm, który ma nas ochronić przed powtórką bólu czy zagrożenia. Ten alarm często ustawia się na bardzo wysoki poziom czułości i potem trudno go wyłączyć.
W sferze intymności objawia się to na wiele sposobów. Przede wszystkim, może pojawić się ogromny lęk przed bliskością w ogóle. Nasze ciało, które zapamiętało ból, strach, brak kontroli, może reagować napięciem, sztywnością, próbą ucieczki, nawet gdy teoretycznie jesteśmy bezpieczni i z kimś, komu ufamy. Dotyk, który kiedyś mógł być przyjemny, teraz może wywoływać dreszcze, skurcze, uczucie paraliżu. Ciało "pamięta" i reaguje, zanim jeszcze głowa zdąży pomyśleć.
Wiele osób po traumie mówi o tym, że "nie czuje" nic w sferze intymnej. To jest mechanizm obronny. Jakby psychika postanowiła: "Jeśli odetnę czucie w tej części ciała albo w ogóle, ból nie będzie tak ogromny". To pozwala przetrwać w momencie krzywdy, ale potem bardzo utrudnia czerpanie przyjemności, odczuwanie pożądania, bycie w pełni obecnym w intymnych chwilach. Pojawiają się trudności z pożądaniem. Może go nie być wcale, bo cała energia idzie w przetrwanie i walkę z wewnętrznym alarmem. Może pojawić się niechęć, a nawet wstręt do seksu czy bliskości.
Czasem pożądanie staje się... chaotyczne, niezrozumiałe, czasem przymusowe, jako próba odzyskania choćby ułudnego poczucia kontroli, która została odebrana. Trauma rani poczucie wartości. Osoby po traumie często czują się gorsze, uszkodzone, "brudne", niegodne miłości czy przyjemności. Z tym ciężarem w sercu i w głowie bardzo trudno otworzyć się na drugiego człowieka, uwierzyć, że można być kochanym i pożądanym tak po prostu.
Wstyd i poczucie winy stają się barierą, murem, który trudno przekroczyć. Intymność wymaga odsłonięcia się, a gdy czujemy się zranieni i pełni wstydu, odsłonięcie staje się przerażające.
Te rodzaje trudnych przeżyć są bardzo często wymieniane, gdy mówimy o wpływie na intymność. Przemoc seksualna – to uderzenie prosto w rdzeń naszej seksualności, w nasze prawo do decydowania o swoim ciele, w nasze poczucie godności w tej sferze.
Gdy ktoś brutalnie odbiera nam kontrolę nad własnym ciałem, narusza nasze najgłębsze granice, pozostawia w nas rany, które bardzo długo krwawią. Ciało uczy się reagować na dotyk lękiem, bo dotyk był kojarzony z bólem i zagrożeniem.
Powrót do tego, żeby czuć się bezpiecznie w swoim ciele i w bliskości z drugim człowiekiem, jest po takim doświadczeniu niezwykle trudny.
Przemoc domowa, nawet jeśli nie ma wymiaru seksualnego, również niszczy coś fundamentalnego dla intymności – poczucie bezpieczeństwa w relacji z bliską osobą. Dom powinien być azylem, miejscem, gdzie możemy rozluźnić się i być sobą. Gdy staje się polem walki, lęku, napięcia, ciągłego zagrożenia, nasze ciało i psychika są w trybie przetrwania.
Nie ma wtedy miejsca na delikatność, na swobodę, na czułość potrzebną do intymności. Stres, strach, poczucie upokorzenia – to wszystko gasi pożądanie i buduje barierę przed bliskością, która może utrzymywać się długo po zakończeniu krzywdzącej relacji. Boimy się, że bliskość znowu będzie oznaczać ból.
Poważne wypadki, choroby, operacje, które zmieniają nasze ciało – jego wygląd, funkcjonowanie, możliwości – to również formy traumy dla naszego "ja" i dla naszego poczucia cielesności. Gdy patrzymy na siebie i widzimy ciało, które cierpiało, które jest inne niż kiedyś, pojawia się smutek, złość, żałoba.
Trudno czuć się pożądanym, gdy samemu ma się trudność z przyjęciem swojego zmienionego ciała. Wstyd przed pokazaniem siebie, lęk przed odrzuceniem z powodu zmian w wyglądzie czy ograniczeń fizycznych, to bariery, które stają na drodze do intymności.
Warto też pamiętać o trudnych doświadczeniach z dzieciństwa, które nie były może jednorazowym, dramatycznym wydarzeniem, ale długotrwałym procesem – na przykład, gdy w domu brakowało poczucia bezpieczeństwa, czułości, akceptacji; gdy potrzeby dziecka były ignorowane, a ono samo czuło się nieważne, niekochane, samotne.
Takie doświadczenia budują w nas głębokie przekonania: "Nie zasługuję na miłość", "Bliskość jest niebezpieczna", "Muszę być idealny, żeby mnie ktoś pokochał". Z tymi przekonaniami wchodzimy w dorosłe relacje i one bardzo utrudniają stworzenie zdrowej, otwartej intymności.
Pierwszy, absolutnie najważniejszy krok, to... zatrzymać się i pozwolić sobie poczuć. Nazwać to, co się stało i nazwać to, co się teraz dzieje w związku z intymnością.
Powiedzieć sobie w myślach albo na głos: "To, co przeżyłam/przeżyłem, było straszne. Wpłynęło na mnie, wpłynęło na moje czucie w ciele, na moją bliskość. I mam prawo czuć się tak, jak się czuję – przerażony, smutny, odrętwiały, zły". To jest przyjęcie prawdy o sobie, o swoim bólu.
Potem przychodzi czas na budowanie... fundamentów. Najważniejszym fundamentem jest poczucie bezpieczeństwa. Gdzie czujesz się bezpiecznie? Z kim? Jakie miejsca, jakie sytuacje sprawiają, że czujesz się spokojniej? Czasem trzeba wprowadzić bardzo konkretne zmiany w życiu, żeby poczuć się bezpiecznie – na przykład, zakończyć relację, która nadal rani, albo nauczyć się stawiać granice ludziom, którzy je naruszają.
Bezpieczeństwo w swoim własnym świecie, w swoim domu, w swoich codziennych działaniach, to podstawa.
Kolejnym, równoległym krokiem, jest powrót do swojego ciała. Trauma sprawia, że często odcinamy się od ciała, albo czujemy do niego wstręt, bo kojarzy się z bólem i bezradnością. Trzeba na nowo nauczyć się je czuć. Zaczynamy bardzo delikatnie. Zwracanie uwagi na oddech. Czucie podłoża pod stopami. Ciepła wody na skórze podczas mycia rąk. Proste ćwiczenia, które pomagają wrócić do "tu i teraz" w swoim ciele. Delikatny dotyk – swojej ręki, ramienia. Tak, żeby ciało na nowo uczyło się, że dotyk może być bezpieczny, neutralny. Chodzi o to, żeby krok po kroku odzyskiwać kontakt ze sobą fizycznym.
Rozmowa z kimś, kto potrafi słuchać bez oceniania i kto zna się na rzeczy, jest często nieunikniona i niezwykle pomocna. Psychoterapeuta może pomóc przejść przez ten proces gojenia, zrozumieć reakcje ciała i psychiki, nauczyć nowych sposobów radzenia sobie z lękiem i trudnymi wspomnieniami. Wyjęcie traumy z samotności, z ciszy, jest ogromnie ważne.
I trzeba uzbroić się w cierpliwość. Odbudowa intymności po traumie to proces. Nie dzieje się z dnia na dzień. To długa wędrówka małymi krokami. Będą dni, gdy będzie lepiej, i dni, gdy lęk wróci. To normalne. Ważne, żeby się nie poddawać i iść dalej, w swoim tempie, z łagodnością dla siebie.
Rola partnera, jeśli jest to bezpieczna i wspierająca relacja, jest ogromna. Partner może być... po prostu ostoją. Portem, do którego można przybić, gdy morze jest wzburzone. Ale wymaga to od partnera dużo zrozumienia, wiedzy i cierpliwości.
Najważniejsze, co partner może zrobić, to zrozumieć, że trudności w sferze intymnej, lęk przed bliskością, unikanie – to nie jest odrzucenie partnera. To reakcja na coś, co wydarzyło się w przeszłości, coś, co zraniło głęboko. Partner musi wiedzieć, że to nie jest skierowane przeciwko niemu osobiście, nawet jeśli bywa to bolesne i trudne.
Słuchanie. Po prostu słuchanie. Gdy osoba po traumie decyduje się opowiedzieć o swoich przeżyciach, o swoich uczuciach, o lękach. Słuchanie bez przerywania, bez dawania "dobrych rad", bez umniejszania bólu. Po prostu bycie obecnym i przyjęcie tego, co usłyszy. Czasem wystarczy powiedzieć: "Jestem tu dla ciebie. Słucham".
Absolutnie kluczowe jest brak presji w sferze intymnej. Partner musi być gotów na to, że powrót do bliskości fizycznej będzie bardzo powolny, będzie wymagał wielu małych kroków. Każda próba przyspieszenia, każde okazywanie zniecierpliwienia, może zburzyć delikatne zaufanie, które dopiero się buduje. Partner powinien szanować każde "nie", każdy sygnał wycofania się, bez obrażania się, bez poczucia odrzucenia.
Komunikacja o granicach jest nie do przecenienia. Partner powinien pytać: "Na co masz ochotę? Co jest dla ciebie w tej chwili dobre? Co sprawia, że czujesz się bezpiecznie?". To daje osobie po traumie poczucie, że to ona decyduje o swoim ciele, o tym, co się z nim dzieje. To przywracanie kontroli, która została jej odebrana.
Odkrywanie intymności na nowo powinno być wspólną wędrówką, ale to osoba po traumie wyznacza szlak i tempo.
Czułość bez oczekiwań seksualnych jest bardzo ważna. Przytulenie na kanapie, trzymanie za rękę, pocałunek w policzek – gesty, które budują bliskość, ale nie niosą ze sobą presji na "więcej". Pomagają oswoić się z dotykiem, z bliskością fizyczną w bezpieczny sposób.
Wspierający partner dba też o siebie. Szuka wiedzy o traumie, żeby lepiej rozumieć, co przeżywa ukochana osoba. Czasem sam potrzebuje porozmawiać z kimś z zewnątrz, z terapeutą, żeby poradzić sobie z własnymi trudnymi emocjami, z bezradnością, z frustracją. Wspieranie osoby po traumie to duże wyzwanie i partner też potrzebuje mieć swoje źródła wsparcia.
Tak, oczywiście. Jest wiele dróg i narzędzi, które mogą pomóc w tej delikatnej podróży powrotnej do siebie i do bliskości. Ale zawsze podkreślam – najlepiej robić to pod okiem specjalisty, psychoterapeuty, który ma doświadczenie w pracy z traumą.
Jedną z podstaw jest praca z ciałem. Nie chodzi o skomplikowane ćwiczenia, a o proste rzeczy, które pomagają na nowo poczuć się w swoim ciele obecnym.
Ćwiczenia oddechowe, które pomagają się uspokoić, "zejść" z głowy do ciała. Delikatne ruchy, świadome rozciąganie, które pomaga uwolnić napięcia, które skumulowały się w mięśniach po traumie. Celem jest ponowne zamieszkanie w ciele, poczucie, że jest ono bezpiecznym miejscem, a nie wrogiem czy miejscem bólu.
Techniki uważności (mindfulness) są bardzo pomocne. Uczą, jak być w chwili obecnej, z tym, co się dzieje w ciele i w myślach, bez uciekania w lęk czy wspomnienia. Uczą akceptacji trudnych uczuć, które mogą się pojawić. Dzięki uważności można stopniowo uczyć się tolerować odczucia w ciele, które kiedyś były sygnałem zagrożenia, a teraz pojawiają się w bezpiecznych warunkach. To pomaga "przepisać" te sygnały.
W terapii często wykorzystuje się specjalistyczne metody pracy z traumą, które pomagają przetworzyć trudne wspomnienia i związane z nimi emocje, tak żeby przestały mieć tak ogromną moc w teraźniejszości. Psychoterapeuta może też zaproponować ćwiczenia do wykonania w domu, samodzielnie lub z partnerem – bardzo stopniowe oswajanie się z dotykiem i bliskością.
To zawsze zaczyna się od bardzo bezpiecznych form – dotykania własnej ręki, potem może dotyku partnera w neutralnych miejscach (ramię, plecy), a dopiero potem, bardzo, bardzo powoli, przechodzi się do bardziej intymnych stref. Wszystko w tempie osoby, która przeżyła traumę.
Praca nad przekonaniami na swój temat, na temat bliskości, seksu, które zostały zniekształcone przez traumę, jest również kluczowa. Terapia pomaga zobaczyć te krzywdzące myśli ("Jestem uszkodzona", "Nie zasługuję na przyjemność"), zakwestionować je i budować nowe, zdrowsze przekonania o sobie i o świecie.
To jest trudne i delikatne rozróżnienie, ale możemy mówić o pewnych sygnałach, na które warto zwrócić uwagę, a które mogą wskazywać, że potrzebne jest leczenie.
Naturalny lęk po traumie jest jak... ostrożność po tym, jak się poparzyliśmy. Boimy się gorącego, jesteśmy ostrożniejsi. Ten lęk pojawia się w konkretnych sytuacjach, które są związane z tym, co się stało, np. z bliskością. Ale poza tym, w codziennym życiu, w miarę dobrze funkcjonujemy, radzimy sobie z obowiązkami, mamy energię do życia, lęk nie paraliżuje nas całkowicie. I z czasem, gdy czujemy się bezpieczniej, gdy pracujemy nad sobą, ten lęk stopniowo maleje.
Natomiast objawy PTSD (zespołu stresu pourazowego) czy innych zaburzeń psychicznych są znacznie bardziej intensywne i wszechogarniające. Lęk jest ogromny, pojawia się bardzo często, nie tylko w sytuacjach przypominających traumę, ale też "z nikąd". Towarzyszą mu bardzo silne objawy fizyczne – serce bije jak oszalałe, brakuje powietrza, czujemy drżenie, zawroty głowy, czasem mamy wrażenie, że tracimy kontakt z rzeczywistością.
Dla PTSD bardzo charakterystyczne są tzw. flashbacki – momenty, gdy nagle, bez ostrzeżenia, przeżywamy traumę na nowo, jakby działa się tu i teraz. Widzimy ją, czujemy, słyszymy, czujemy te same emocje i doznania cielesne. Pojawiają się koszmary senne, problemy ze snem, nadmierna czujność, drażliwość, trudności z koncentracją.
Głównym sygnałem alarmowym, że potrzebne jest leczenie, jest moment, gdy te trudności zaczynają poważnie wpływać na nasze codzienne życie. Gdy nie jesteśmy w stanie pracować, uczyć się, budować relacji, cieszyć się prostymi rzeczami. Gdy nasze życie staje się zdominowane przez lęk, wspomnienia, unikanie. Gdy mimo naszych wysiłków, czujemy, że toniemy i nie radzimy sobie z tym ciężarem. Wtedy trzeba szukać profesjonalnej pomocy.
Pomoc dla osób po traumie jest dostępna, choć czasem trzeba włożyć trochę wysiłku w jej znalezienie.
Pierwszym miejscem, od którego można zacząć, są poradnie zdrowia psychicznego. Warto sprawdzić, jakie placówki działają w Państwa okolicy, w ramach publicznej służby zdrowia czy prywatnie. Można tam umówić się na konsultację z psychologiem, który oceni sytuację i wskaże dalsze kroki.
W razie potrzeby, psycholog może skierować do psychoterapeuty lub psychiatry. Psychiatra jest lekarzem i może przepisać leki, które czasem są potrzebne, żeby uspokoić układ nerwowy i umożliwić pracę terapeutyczną.
Szukając terapeuty, warto zwrócić uwagę na jego doświadczenie w pracy z traumą. Warto też zapytać, w jakim nurcie terapeutycznym pracuje – niektóre nurty, jak np. EMDR czy terapia skoncentrowana na traumie, są specjalnie przygotowane do pracy z takimi trudnościami.
Wiele fundacji i stowarzyszeń w Polsce oferuje pomoc osobom po traumie, po przemocy. Często prowadzą grupy wsparcia, warsztaty, oferują bezpłatne konsultacje psychologiczne. Warto poszukać takich organizacji w swojej miejscowości czy regionie.
W sytuacjach bardzo trudnych, kryzysowych, gdy pojawiają się myśli o odebraniu sobie życia, można i należy dzwonić pod telefony zaufania. Dyżurują tam specjaliści, którzy udzielą natychmiastowego wsparcia i pomogą znaleźć dalszą pomoc.
Pamiętajcie – proszenie o pomoc to nie przejaw słabości, to ogromna siła. To odważny krok w stronę zdrowienia, w stronę odzyskania swojego życia. Nie musicie iść przez to sami. Są ludzie, którzy chcą i potrafią Wam towarzyszyć w tej drodze.
Samotność po 30., 40., 50. Jak budować relacje, gdy dotychczasowa sieć społeczna się kurczy?
Święta bez stresu? Psycholog zdradza, jak przeżyć ten czas w spokoju
Rozstanie jak żałoba – jak przeżyć stratę i odbudować siebie
Przemoc emocjonalna, love bombing, kontrola: te mechanizmy obnaża film „Dom dobry”
Jesienna chandra czy depresja sezonowa? Kiedy warto porozmawiać z psychologiem
Syndrom pustego gniazda – jak poradzić sobie, gdy dzieci opuszczają dom?
Serwis HaloDoctor ma charakter wyłącznie informacyjny i edukacyjny i w żadnym wypadku nie zastępuje konsultacji medycznej. W celu dokładnej diagnozy zalecany jest kontakt z lekarzem. Jeśli jesteś chory, potrzebujesz konsultacji lekarskiej, e‑Recepty lub zwolnienia lekarskiego umów wizytę teraz. Nasi lekarze są do Twojej dyspozycji 24 godziny na dobę!
Samotność po 30., 40., 50. Jak budować relacje, gdy dotychczasowa sieć społeczna się kurczy?
Święta bez stresu? Psycholog zdradza, jak przeżyć ten czas w spokoju
Rozstanie jak żałoba – jak przeżyć stratę i odbudować siebie
Przemoc emocjonalna, love bombing, kontrola: te mechanizmy obnaża film „Dom dobry”
Jesienna chandra czy depresja sezonowa? Kiedy warto porozmawiać z psychologiem
Syndrom pustego gniazda – jak poradzić sobie, gdy dzieci opuszczają dom?