Od kilku lat mam problemy ze snem. Śpię nieregularnie, odsypiając zaległości na weekendach. Zaczęło się w liceum od jakichś 6 godzin snu i złym samopoczuciu rano. Na studiach rozwinęło się to do ekstremum, gdzie czasami nie spałem po 40 godzin. Wykształciłem pewien rodzaj przyzwyczajenia. Kiedy jest kryzys i trzeba działać z nożem na gardle, to po nocach jestem w stanie pokonać wszystko. Działam wtedy w dużym skupieniu i mam ostry umysł. W dzień nie mogę się tak skoncentrować. Po studiach zacząłem pracę jako programista i mając luźniejszy okres ustabilizowałem sytuację do 8 godzin - dzień w dzień. Po paru miesiącach doszedłem do wniosku, że nie jestem w stanie się rozwijać na tyle dynamicznie na ile bym chciał. Brakuje mi czasu, bo śpię całą noc, a jak mówiłem wcześniej - noce są dla mnie najbardziej produktywne godziny. Aktualnie śpię po 3-8 godzin w dni robocze i 9 godzin w weekendy. Próbowałem robić drzemki z alarmem na 30-60 minut - doczytałem że mogą być bardzo pomocne, ale nie sprawdza się to. W ciągu dnia jestem cały czas zmęczony i kontakt głowy z poduszką kończy się snem, który potrafi trwać nawet 9 godzin i budzę się w środku nocy kolejnego dnia - a miała to być tylko krótka drzemka po pracy. Żaden alarm nie jest w stanie mnie obudzić. Nie działa już nawet zostawianie telefonu w drugim końcu pokoju. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest zdrowe. Jednak chciałbym ten tryb utrzymać jeszcze 3-4 lata do momentu aż ustawie się zawodowo w wymarzonej firmie. Jedyne skutki uboczne, jakie zauważyłem u siebie to problemy z koncentracją, pamięcią i czasami boli mnie głowa. Jest to do przeżycia. Jestem w stanie zaakceptować taką wymianę za benefity, które płyną z dłuższej doby. Mam jednak pytanie - Czy takie życie może mnie "zabić" lub jakoś dotkliwie uszkodzić? Czy istnieją jakieś leki, które pozwoliłyby bezpieczniej prowadzić taki tryb życia?
Odpowiedzi pacjentów
Dodaj odpowiedź