Od dłuższego czasu mam problem ze strasznie mocnym stresem. Kiedy jest bliżej ważnych egzaminów czy innych sytuacji - potrafią mi się trząść ręce na tyle, że nie jestem w stanie nic zrobić, a słowa wypływają w niezrozumiałym toku. Dodatkowo mam potrzebę wiecznego przepraszania za wszystkie najmniejsze błędy chociaż nie były z mojej winy. Nie potrafię sypiać i wiecznie chodzę bez energii, wszystkie rzeczy, które sprawiały mi radość - teraz już jej nie sprawiają, a raczej jeszcze bardziej irytują. Tak samo spada samoocena i postrzeganie własnej wartości - poczucie jakbym była nikim. Czy to początki jakiejś depresji/zaburzeń lękowych i należy udać się do psychiatry?
udzielonych przez specjalistów