Moja żona za każdym razem po stosunku przybiera postawę, że już do czasu testu ciążowego albo miesiączki, praktycznie rezygnuje z alkoholu, pokarmów z bakteriami (dojrzewające sery, sery pleśniowe), nie weźmie tabletki ból głowy itd. Jednym słowem traktuje to jakby była w ciąży. Oczywiście jak chce się napić albo mieć luz w powyższej tematyce to musimy przez jakiś czas nie współżyć. Niby zwykle wie kiedy była owulacja, ale mówi, że są przypadki gdy zdarzają się dwie owulację w cyklu itp. Czy taka postawa ma sens z punktu widzenia odpowiedzialności? Jak to wygląda od strony technicznej? Czy rzeczywiście jeśli nawet dziś zajdzie w ciążę to już dziś, jutro nie może brać leków przeciwbólowych czy też zjeść serka. Czy taka rygorystyczna postawa jaką przyjmuje ma sens z naukowego punktu widzenia?
udzielonych przez specjalistów