Od dziecka co kilka miesięcy, czasami kilka razy w miesiącu mam paraliż senny (a przynajmniej myślałam, że to paraliż) ostatnio stało się to bardzo uciążliwe i utrudnia funkcjonowanie. Kiedy zasypiam (głównie na którymś boku) to nagle czuję jak tracę czucie w mięśniach i czuję jak jakaś ciecz w mózgu przelewa mi się z góry w dół (zależy, na którym boku leżę). Zazwyczaj wtedy próbuję się się poruszyć i udaje mi się, ale po chwili znowu przysypiam i paraliż wraca. Trwa to długo, nawet kilkanaście minut, dopóki nie wstanę i się całkiem nie obudzę (tzn. muszę pochodzić, napić się wody, obmyć sobie twarz zimną wodą). Ostatnio podczas tego zjawiska miałam wrażenie, że jedna półkula mojego mózgu śni, a druga jest nadal aktywna i wiem co się wokół mnie dzieje, miałam otwarte oczy widziałam co się dzieje, a jednocześnie w głowie śniłam. Ciężko to wytłumaczyć, coś jakby podzielność uwagi. Nie wiem czy można to nazwać paraliżem sennym, bo słyszałam, że paraliże trwają krótko. Nie mam halucynacji wzrokowych tylko słuchowe. Często słyszę swoje myśli lub jakieś bezsensowne zdania. Gdzie powinnam udać się z takim zaburzeniem? Czy iść do neurologa czy do psychiatry?
udzielonych przez specjalistów