Tydzień temu podczas intensywnych ćwiczeń fizycznych (przysiadów) nagle poczułam coś jakby trzaśnięcie z tyłu głowy za uchem i nagle rozbolała mnie głowa w tej okolicy. Nie przestałam ćwiczyć, ale ból raz malał raz wzrastał ale tylko chwilami był nie do wytrzymania. Ból utrzymywał się do późnego wieczora i cały czas miał różne nasilenie, a szczególnie wysokie podczas sytuacji stresowych. Po wzięciu paracetamolu przeszedł i pojawił się na drugi dzień wieczorem, ale już nie tak intensywny. Na następny dzień zażywałam już profilaktycznie lek przeciwzapalny i przeciwbólowy, tym bardziej, że znowu ćwiczyłam. Podczas ćwiczeń znów pojawił się na krótko - przytłumiony działaniem leków. Dzisiaj pojawił się po wypiciu kawy podczas wieczornej pracy przy komputerze. Jestem drobną kobietą po 50-tce, bez nadwagi, dość aktywną fizycznie (jeżdżę na rowerze a ćwiczyć intensywniej zaczęłam w listopadzie), niepalącą od 1,5 roku, dość zdrowo się odżywiam, piję dużo wody - ogólnie uważam się za osobę zdrową (nie miałam też żadnych infekcji w okresie ostatnich 2 lat). Pracę mam głównie siedzącą przy komputerze. Nad ranem często pojawia się drętwienie prawej ręki, a głównie dłoni. Mam problemy osobiste - stresy związane z chorobami w rodzinie. Bóle głowy miewałam do tej pory bardzo rzadko i tylko po wypiciu i mieszaniu alkoholu. Proszę o pomoc. Czy jest szansa, że ból sam minie? Czy powinnam zrezygnować z aktywności fizycznej? Czy może to być coś groźnego?
udzielonych przez specjalistów