W lipcu zauważyłem na skórze dłoni zmiany w przestrzeni między palcami lewej dłoni. Jestem lek. wet. 65 lat. Sądziłem, że doszło do zakażenia grzybica - liszajec. Zastosowałem leki, bez efektu. Pod koniec sierpnia pojawiła się zmiana na policzku wielkości ok. 1 grosza - wyniesiony ponad skórę rumień. Wrzesień - październik doszły i nasiliły się następne zmiany na palcach obu dłoni, na lewym podudziu (szorstka plama), na prawym przedramieniu rumienie z grudkami - silny świąd, na obu stronach szyi wyraźnie uniesione rumienie. Trwa to do dziś, połączone z silnym napadowym świądem. Leki nie przynosiły poprawy, stosuję jedynie maści - kremy na bazie nagietka lekarskiego - witamin, bo przynoszą ulgę - natłuszczają. Zaznaczam, że nie przypominam sobie, abym przechodził jakikolwiek epizod przeziębieniowy. W listopadzie doszedł jeszcze bardzo uciążliwy epizod zapalny spojówek, z opadnięciami powiek i pieczeniem. Charakterystyczny obrzęk tkanki podskórnej dłoni - pogrubiona skóra, z pojawiającymi się ciągle nowymi wykwitami. Ulgę przynosi też mycie w bardzo ciepłej wodzie i następnie natłuszczanie maściami. Czy tak może objawiać się długi covid i ewentualnie jak można się wspomóc w niwelowaniu tych nieprzyjemnych objawów? Czy postępujące nasilenia objawów może świadczyć o dodatkowym zakażeniu i czy nie stanowię w tym okresie zagrożenia dla otoczenia? Żona przebywająca stale ze mną nie ma żadnych objawów. Dodam, że żona od dwóch lat miała bardzo uciążliwe epizody krwotoków z nosa trudnych do zatamowania. Mnie przytrafił się jeden epizod zimą połączony z bardzo dużym ubytkiem krwi.
udzielonych przez specjalistów