Od początku grudnia źle się czułam - tzn. miałam zawroty głowy, nudności i pieczenie w klatce piersiowej. Poszłam do lekarza i dał mi skierowanie na gastroskopię. Badanie to odbyło się 3 stycznia tego roku i wykazało obecność bakterii Helictobacter pylori. Następnego dnia dostałam od lekarza receptę na antybiotyk, którą musiałam zażywać 3 tabletki 4x dziennie oraz 2x dziennie tabletki. Na początku zażywania tabletek nie miałam żadnych dolegliwości, dopiero 2 dni przed zakończeniem kuracji miałam przez cały dzień gorzki smak w ustach, oraz delikatny ból brzucha (kurację zakończyłam 13.01.2024r). Po antybiotyku czułam się naprawdę dobrze. 15.01.2024 zaczęłam odczuwać świąt sromu i odbytu, okazało się, że dostałam infekcji pochwy i odbytu (tutaj dodam jeszcze, że 4 dnia zażywania antybiotyku pojawił się hemoroid, który utrzymuje się do dzisiaj). Dostałam maść doodbytniczą i tabletkę dopochwową. Cóż mogę powiedzieć - świąt pochwy zniknął, ale odbyt nadal swędzi i mam problem z wypróżnianiem (tzn nie widzę krwi na stolcu ani na papierze toaletowym, odczuwam tylko ból przy oddawaniu stolca i na początku stolec jest normalnej grubości, a potem przy większym parciu przybiera postać bardzo wąską. Jeśli chodzi o tą maść doodbytniczą co lekarz mi przepisał to tylko wchłonął się hemoroid zewnętrzny, nie wiem może mam jeszcze wewnątrz. Dodam, że wtedy jak wyskoczył mi ten hemoroid, to pojawiły się ślady krwi jasnoczerwonej. Ogólnie miałam już wcześniej problemy z hemoroidami, ale szybko sobie z nimi radziłam - tego niestety nie mogę się pozbyć. Od 22.01.2024 r znowu miałam delikatne zawroty głowy, raz tylko nudności i strasznie bolą mnie mięśnie (a to ręka, a to łydka, a to żebra, a to obok piersi itd). Czuję się bardzo wymęczona i nie do życia i boję się, że jest to spowodowane antybiotykiem i skutkami ubocznymi. Dodam, że nie brałam żadnego probiotyku razem z antybiotykiem.
udzielonych przez specjalistów