Po przebytym koronawirusie pozostały problemy z oddychaniem. Przed infekcją również miałem takie problemy lecz lekarz POZ stwierdził, że to może być przez kręgosłup. Nie przeszkadzało mi to w wykonywaniu podstawowych czynności i uprawianiu sportu. Koronawirus przechodziłem w domu, przez tydzień miałem gorączkę, kaszel i osłabienie organizmu. Później pogłębiły się problemy z oddychaniem. Gorączka minęła po tygodniu, kaszel po dwóch, natomiast kłopoty z oddychaniem pozostały. Nie wiem czy można to nazwać dusznością, ponieważ nie mam problemów z mówieniem, mniejszy wysiłek też nie powoduje zadyszki. Natomiast strasznie zmniejszyła się tolerancja trochę większego wysiłku. Już lekki trucht podczas rozgrzewki na w-f powodował głębszy oddech, większego wysiłku się nie podejmowałem. Dodam, że był to powrót do sportu po 3 tygodniach kwarantanny właśnie z powodu covida i był to okres w którym głównie leżałem jak sam byłem chory, a po odzyskaniu sił też nie wdrażałem większego wysiłku w domu. Ostatnio oddycham też głównie przez usta, ponieważ mam zatkany nos, chyba przez to, że wcześniej długo miałem katar, ale jeżeli już mogę złapać powietrze przez nos to mam wrażenie jakby nie przechodziło ono przez płuca. Pojawił się też ból łydek, ale nie przeszkadzający w chodzeniu. Łydki nie są też opuchnięte, zaczerwienione. Byłem u lekarza POZ z problemem duszności, przepisał mi proszek do inhalacji DuoResp Spiromax. Podczas osłuchu stetoskopem normalnie wdychałem powietrze przez nos i lekarz nic na ten temat nie powiedział. Na temat bólu łydek z nim nie rozmawiałem, ponieważ dopiero co zaczął występować. I stąd moje pytania: Czy to może mi się wydawać, że podczas oddychania przez nos mam wrażenie jakby powietrze dobrze nie przechodziło przez płuca czy jest to np. jakiś problem z zatokami itp? Czy ból łydek może być spowodowany nagłym powrotem do sportu, bądź niedoborem magnezu, potasu lub innych minerałów lub witamin? Dodam, że w ciągu roku w miarę często spożywałem alkohol.
udzielonych przez specjalistów